wtorek, 4 sierpnia 2015

To były moje płatki! Moje! – Ivy

Hm, dziewiąta i tata jeszcze śpi? No okay. Więcej mleka dla mnie.
Kulturalnie poszłam zawołać Igzi na śniadanie. A kiedy wróciłam... KOCHANY. CUDOWNY. WSPANIAŁY tatuś kończył właśnie jeść moje płatki. Bo się śpieszył. Moje ulubione płaaaatki!
– Zaspał? Coś nowego – Igzi uśmiechnęła się i zjadła swoje śniadanie. To znaczy się toster. No ale nie czepiajmy się szczegółów.
Po raz drugi dzisiaj wyciągnęłam miskę, nasypałam płatków i już sięgałam po mleko, kiedy rozległ się pisk. Domyślając się, co to mogło być, pobiegłam w stronę windy. Zanim zdążyłam się odezwać, mój przewidywalny tatuś zaczął mnie wołać:
– Bachorze! Jestem w windzie z jakimś pierdolonym nerdem! Raaaaatuj!
– Ej, facet, ja obok ciebie stoję... 
O! Jak miło. Hm...
– Tak w zasadzie, tatusiu, to on całkiem sympatycznie brzmi...
– Ty mała...
– Tatusiu, język.
– Język to ja ci urwę!
Tak, tak. Oczywiście. Też cie kocham. 
– Ekhem... Przepraszam, że przerywam tą jakże fascynującą wymianę zdań... Ja wiem, że pan jej nie grozi ani nic... Ale czy ona by nas mogła wypuścić?
– Nie, nie może. Idę zrobić sobie śniadanie, bo KTOŚ mi je zjadł.
Obróciłam się i w podskokach wróciłam do mieszkania.
– Co się stało? – pluszowy miś najwyraźniej pilnował drzwi. A że uśmiech miałam od ucha do ucha, pewnie pomyślał, że zabiłam tatusia.
– Staruszek nasz kochany siedzi w windzie! – Igzi klasnęła w ręce. – Nareszcie się doigrał.
– Ty się już lepiej nie odzywaj, piekielny pomiocie. Trzeba po niego pójść. Zadzwonić gdzieś czy coś.
– Nie! – zaprzeczyłyśmy jednocześnie.
– Ivy... Bóg wybaczy ci arogancję, jeśli pójdziesz po telefon i zadzwonisz po pomoc dla ojca.
– Ja to bym go związała... – potworka uśmiechnęła się tak jak potrafi najlepiej i... Oboje przenieśli się na balkon. Ja tylko zamknęłam im drzwi i zasłoniłam żaluzje...
– Nareszcie spokój!
Słodycze. Słodycze wszędzie. Czekolaaaada. Można zrobić ciasto, którego jedynymi składnikami będą tylko czekolada i żelki? Hm... W sumie, nie ważne. Osobno też będą dobre.
A jeszcze fajniej będzie, jak włączę muzykę, tylko...
– Gdzie tatuś schował moje płyty?
Otworzyłam szafę, a tam taki ładny stosik. Ale chyba nie powinnam ich puszczać... To chyba te, które tatuś zabiera czasem do wujka Hassana... Ale chwila.... Coś takiego... Ruszoffego.... Jest! Wyciągnęłam płytę i pobiegłam do swojego pokoju. Włożyłam dysk do odtwarzacza.
Bejbe, bejbe, bejbe. OŁ!
– Ojciec by cię zabił – stwierdziła Igzi, która pojawiła się znikąd. Czy ja jej przypadkiem nie zamknęłam? A zresztą, nie ważne.
– Masz ochotę na coś słodkiego? Tata będzie chyba musiał zrobić zakupy. Szafka jest pusta...
– Igzheligempewatenqua!!! Jeszcze nie skończyliśmy!
– Wybacz skarbie, pogadamy później – Igzi puściła mi oko i pobiegła do Suryna. 
Wzruszyłam ramionami i dalej tańczyłam, rzucając po pokoju żelkami. Życie jest piękne! Tatuś mógłby tak częściej zamykać się w windzie. Tylko szkoda troszkę tego pana co z nim tam był. Naprawdę miał sympatyczny głos. 
TRRRRRRRRRRR!
– Nie! Ja się tak nie bawię! Nieeeee!
Igzi zerknęła do mojego pokoju.
– Spokojnie, mała. Jeszcze nie znalazł nowej opiekunki. Dzisiaj jesteś tylko z nami. 

Tak. Życie jest piękne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz