środa, 19 sierpnia 2015

Pierwszy dzień w Dwóch Jeziorach... Dam da da dam! - Ivy

– Mówiłam, że siedzę z przodu – powiedziałam, próbując udobruchać tatusia. Nie mógł się w końcu złościć wiecznie. Teraz tylko siedział z tyłu z burzową miną, sprawdzając co jakiś czas czy Suryn już się poskładał. Ale chyba jeszcze nie.
– Czyli... Masz na imię Ewa, tak? – Wujek najwyraźniej nie należy do najbystrzejszych. No szkoda. Ale przynajmniej samochód ma fajny. Dużo fajniejszy niż tata. Zielona terenówka z różnymi dziwnymi przyciskami, których "pod żadnym pozorem nie wolno ci dotykać" wydaje się być ciekawsza niż takie tam czarne Volvo taty. Czyż nie?
– Kiedy będziemy na miejscu? – Zapytałam po raz kolejny dzisiaj. Tata tylko westchnął.
– Właściwie to już jesteśmy. Teraz tylko podrzucę was do domu.
– Ale to już tu? W sensie, że TU że TU? Ale tato! Tu nic nie ma!
– O to chodziło – powiedział złowieszczo, ale przynajmniej się uśmiechnął. Miło, że bawi go moja rozpacz.
– A są tu jakieś dzieci? Bo ja wiem... Hm... W moim wieku?
– A ile ty masz lat, mała?
– Osiem. Chyba. Tato!
– Tak, tak mi się wydaje – tata chyba się zastanawiał.
Wujek jakoś dziwnie na nas patrzył. Nie mam pojęcia, o co mu chodziło.
– Tak osiem. Osiem lat temu zwiewałem na statku do Ameryki.
– No tak, trzeba przyznać, że ci się udało – wujek miał jakiś dziwny wyraz twarzy. Tata też. Coś jest nie tak? – No, w każdym razie z tego co kojarzę, w mieście jest parę takich dzieciaków jak ty. Zerwiłeb ma córkę, chyba sześcioletnią. Ale ten, no, Chrabąszcz ma syna w twoim wieku. Pewnie się dogadacie...
– Kurwa. Dlaczego właśnie ten chuj?
– Tatusiu, język.
Zamruczał coś pod nosem. Chyba nie chcę wiedzieć, co to było.
– Eeech... Dlaczego właśnie ten pan ma syna w jej wieku, bratku?
– Skąd mam wiedzieć? Nie zaglądam mu nocą do łóżka.
– A skąd ja mam wiedzieć co ty robisz nocą? Pamiętasz jak pytałem gdy miałeś szesnastkę?
– Taa, po tamtym razie obiecałeś nigdy więcej tego nie robić.
– No dobra... Jeszcze ktoś?
– Tadzio, ten z twojej klasy, ma bliźniaki. Straszne bachory.
– Na mnie tatuś też woła bachor, a przecież widzisz wujku jaka grzeczna jestem. Jestem grzeczna, prawda?
– O, ekhm... Patrz! Dojechaliśmy.
– Stara rezydencja nieźle się trzyma. Śpisz w swoim starym pokoju?
– Właściwie to przejąłem twoją część. Zawsze lubiłem... Widoki z twojego okna.
– Jak trzyma się Kaśka?
– Sam się jej zapytaj. Jestem pewien, że jeszcze dziś cię odwiedzi.
– Mfff... Przeginasz. Nie było mnie osiem lat. Na pewno kogoś znalazła.
– Oczywiście. Tylko jest nieco wybredna. Jej były narzeczony wyjechał dwa dni temu. Masz wolną rękę.
– Acha... Rękę...
– I nie tylko, braciszku.
Tata chyba jest chory. Albo wujek źle się czuje. Może muszą jechać do lekarza? Chociaż z drugiej strony przynajmniej ze sobą rozmawiają. No i tata nie jest zły, że chciałam sama jechać samochodem. Może już nawet zapomniał? Czasem mu się zdaża.
– Tatusiu... Będziemy tu tak siedzieć? To znaczy... Fajnie jest i w ogóle, rozmawiacie o oknach i tak dalej... Ale ja może już wysiądę?
– Yyy, nie, masz rację, chodźmy już.
Czy tata się zarumienił? Czy ON się zarumienił? Nie, niemożliwe. Pewnie mi się wydawało.
– Dobrze rodzinko, ja was zostawiam. Muszę coś jeszcze załatwić.
– Wujku! A masz Nutellę w lodówce?
– To ja jadę! Pa!
Tak, to musi być brat taty. Podobieństwo jest uderzające.
– No nic mała, chodź, znajdziemy ci jakiś fajny pokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz