czwartek, 1 grudnia 2016

Dzień Caspra – W poszukiwaniu kowala. Cz.1

Świat jest chyba przeciwny powstawaniu nowych postów... Jakby mało było wcześniejszych problemów, miałem grypę żołądkową.

Jak to dość często bywało, Szczypczyk nie potrafił znaleźć opiekunki do córki. I choć udało mu się ściągnąć Hassana, to terrorysta był nie do końca przytomny po imprezie, o którą wczoraj zahaczył...
Casper wyszedł na klatkę akurat w momencie, gdy Jakub z wielkim trudem wciągał Hindusa po schodach, trzymając go za ubrania.
– Prawie jak noszenie ciał. –  Rzucił.
– Pierdol się. – Odparł Szczypczyk. Był zbyt zdenerwowany na subtelną ripostę.
Nerd skrzywił się lekko.
– Problemik sąsiedzie? – Nie odpuszczał.
– A żebyś, kurwa, wiedział. – Powiedział, upuszczając Hassana na półpiętro. – Muszę iść do pracy, a nie mam z kim zostawić córki. Natomiast ten tu, który obiecał się nią zająć... Zresztą, sam widzisz. – Przy ostatnich słowach mocno kopnął pijanego terrorystę w głowę. Nagle Szczypczyka olśniło.
– A ty? Co dzisiaj robisz? – Spytał młodego sąsiada.
– No miałem zamiar wyjść dzisiaj z...
– No to zajmiesz się moją córką. – Przerwał mu. – Bo na pewno nie planowałeś wyjść z dziewczyną, więc niczego nie stracisz.
McMyer zrobił skwaszoną minę.
– Ale...
– Żadnych ale. To już ustalone. A teraz łap go za nogi, bo musimy wnieść go do mnie do mieszkania...
***
– Córciu, ten pan dzisiaj się tobą zajmie. – Szczypczyk wskazał na Caspra, zanim wyszedł z mieszkania. – I spróbujcie ocucić Hassana!
– Cześć mała. Ewa, tak?
– Ivy. – Odparła dziewczynka z szerokim uśmiechem. – A pan jak się nazywa?
 – Casper McMyer.
– Ma pan dziewczynę? – Spytała, wywołując rumieńce na twarzy nerda.
– Czy to u was rodzinne?
– To znaczy, że nie?
– Ech, faktycznie wdałaś się w ojca...
– Chwila, to pan siedział wtedy z tatą w windzie?
– To co chcesz robić? – Casper postanowił zmienić temat.
– Czy tata mówił, czego nie wolno robić?
– Nie...
Dziewczynka już zaczynała się szatańsko uśmiechać, ale Casper powstrzymał ją ruchem ręki.
– ...ale powiedział mi, że w kuchni zostawił listę zakazów.
– Pfff!
Wtedy z innego pokoju wyszła druga dziewczynka, od której biło coś nieludzkiego...
– Chwila, was są dwie?! Miała być jedna!
– Nie pamiętasz mnie? – Spytała Potworka, bo to ona była.
Młodzieniec przypatrzył się jej chwilę i pomyślał "Ja pierdolę, Sylwester...", ale powiedział:
– Nie za bardzo.
– Jesteś nową niańką?
– Powiedzmy... – Wskazał na ćwierćprzytomnego Hassana.
– Wiecznie tylko pijaństwo i nieumiarkowanie... – Mruknął pstrykający pilotem od telewizora pluszowy miś, który wcześniej uszedł uwadze sąsiada.
– Co proszę?!
– Tutaj zawsze piją. – Powtórzył miś.
– Czy ty mówisz...?
– A nie słyszysz? – Burknął.
– Nie przejmuj się tym gburem. – Potworka usiadła na stole i uśmiechnęła się szeroko. – To frustrat, jak każdy księżulek.
– Przeklęte plugastwo! – Zawołał w odpowiedzi pluszak.
– Wal się. – Rzuciła, po czym obróciła się w jego stronę. – A przy okazji, zaminowałam kanapę.
– Empf... – Mruknął Suryn, poprawiając się na poduszkach. W ułamku sekundy coś błysnęło, coś jebnęło i w miejscu kanapy zostały dymiące resztki.
Ewa zawczasu schroniła się w swoim pokoju. Eksplozja rozpieprzyła również stół, na którym siedziała Potworka, trochę ją kalecząc, cisnęła Casprem o ścianę i przewróciła kanapę z Hassanem, wreszcie go budzac.
Najgorzej miał jednak Suryn, którego plusz latał po całym mieszkaniu.
– Och, kurwa, moja głowa... – Wymamrotał Hassan wstając. – Znów jestem u Szczypczyków, patrząc po demolce. Wspaniale. Pewnie się tobą opiekuję? – Spytał Ewy, gdy ta wróciła już ze swojego pokoju.
– W zasadzie, to dzisiaj niańką jest tamten pan... – Wskazała leżącego i zdezorientowanego Caspra.
– Wstawaj! – Zawołał Hindus, potrząsając nim.
– Już, już, mamo, już wstaję...
Terrorysta przewrócił oczami.
– Proszę pana, to co będziemy robić?
– Chyba sprzątać... – Stwierdził już rozbudzony nerd, otrzepując się z resztek kanapy (i misia).
– Posprzątamy, ty coś wymyśl... – Rzucił Hassan.
– Mogę przynieść jedną grę ze swojego mieszkania...
– TAK! – Ucieszyła się dziewczynka.
Nerd wymknął się z mieszkania, podczas gdy Hassan wydobył mopa...
***
Gdy Casper wrócił, stół posklejany był taśmą, podłoga oczyszczona z sadzy, a resztki kanapy usunięte...
Położył na środku pokoju wielkie, kolorowe pudło z lśniącym napisem "Nerdodyseja. Przygody w magicznych krainach". Po zdjęciu wieka pudełka, zgromadzeni ujrzeli mnóstwo kart, kartek, żetonów i wielu innych rzeczy. Do tego opasłą jak encyklopedia księgę, zatytułowaną "Instrukcja - podstawy". 
– Wygląda skomplikowanie... – Rzuciła Ewa.
– Spokojnie, zaraz wytłumaczę wam zasady... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz