środa, 17 czerwca 2015

Dzień Lucyfera - Odkryta tajemnica. Cz.2

– Dlaczego Ewa musiała wyjść, żebyśmy pogadali? I dlaczego wykopałeś ten kłębek? – Zapytałem.
– To raczej ty miałeś mi coś powiedzieć, prawda? – Odpowiedział.
– No, to słuchaj... – Potrzebowałem nabrać powietrza i przemyśleć co powiem. – Zabrałem ci te akta, bo potrzebowałem...
– Ukryć wszelkie dowody twoich badań genetycznych przeprowadzonych w pierwszej dekadzie istnienia firmy.
Nie byłem w stanie nic powiedzieć, a on ciągnął.
– Chodziło o projekt o kryptonimie "Nowy Świt".
– Ty wiesz...? – Wydukałem.
– Kiedy zabrałeś akta, wiedziałem, że to coś ważnego, coś co próbujesz ukryć. Jesteś moim ojcem, więc potrafię cię rozgryźć.
– Ale...
– Chodzi ci o to, że usunąłeś wszystkie informacje, dotyczące twojego problemu z głównego serwera firmy?
"Skubany, rozpracował mnie lepiej niż się spodziewałem." – Pomyślałem.
– Zrobiłem research i wydrukowałem wszystkie ważniejsze dane z terminala oddziałowego, poprzez podłączenie kabla głównej sieci. Zdążyłem dokładnie pół godziny przed czystką informacyjną.
– Ty... Ty... – Wyjąkałem.
– Opowiadaj. Wszystko.
– Ech. No dobrze. – Nabrałem powietrza i zacząłem. – W laboratorium w Dwóch Jeziorach wyprodukowaliśmy zmodyfikowany gen. Na kim można było łatwiej go wypróbować niż na moich własnych dzieciach? A propos, wiesz, że Florian wychodzi z paki za tydzień?
– Nie zmieniaj tematu. – Rzucił.
– Ufff... Mieliście być szybsi, silniejsi i mądrzejsi od przeciętnych osób w waszym wieku. Pomysł był jednak porażką. Klapą. Gen nie uaktywnił się, więc nic się nie zmieniło. Poza tym, że obaj prawie zostaliście zamknięci.
– Nie sądze, że to zasługa genu, tatusiu. Nie tego zmutowanego.
– Szanuj ojca swego! A jednak – po dwudziestu dwu latach – sukces! Jakimś sposobem przekazałeś gen swojej córce, a ten uaktywnił się prawie od razu. Podejrzewałem, że zaczniesz grzebać, więc...
– Przynajmniej wiem, dlaczego przeskoczyła dwie klasy i ma przebłyski świadomości nastolatki.
– No...
– Czy mama wiedziała?
– Nie.
– Zdajesz sobie sprawę, że masz o tym powiedzieć Florianowi? Jeśli nie ja mu powiem.
– Ja sam powiem. – Przerwałem. – Wiesz, muszę już lecieć jeśli mam zdążyć na samolot.
– Może wpadniemy z Ewą na wakacje...
    Po raz pierwszy od lat się uśmiechnąłem. Szczerze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz