sobota, 13 czerwca 2015

Ivy - Ach, życie!

– Taaato! Jesteś w dooomuuuu?!
Cisza. Na to liczyłam.
– Pewnie jeszcze jest w pracy – powiedziałam, uśmiechając się do miłego chłopaka, który wchodził za mną do apartamentu.
– Wow. Ty tu mieszkasz?
– Taaa. No... Napijesz się czegoś?
Czarnowłosy chłopak pokiwał energicznie głową. Usiadł na kanapie, a z plecaka, który położył na podłodze, zaczął wyjmować książki. Ja w tym czasie weszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki dwie szklanki i swój ulubiony porzeczkowy sok z lodówki. Już chciałam wrócić do pokoju, kiedy w drzwiach stanęła Igzli.
– A co to za chłopaczek u nas w salonie? Sssmacznie wygląda.
– Na imię mu Jake. Nie jest w twoim typie – puściłam przyjaciółce oko i wyminęłam ją.
– Od czego zaczynamy? – zapytał brunet, kiedy nalałam nam soku. Zajrzałam do książki. Mimo że przeskoczyłam dwa poziomy i byłam najmłodsza w klasie, już dawno przerobiłam większość podręczników. Na tle znudzonych dziesięciolatków wypadałam całkiem nieźle. No i mogłam dawać korki, co było niezłym sposobem na zbieranie kasy.
– To zależy w czym czujesz się mniej pewnie. Może najpierw skupmy się na podstawie, a potem spróbujemy coś trudniejszego, okey?
– Jasne.
Otworzyliśmy podręcznik na stronie z gramatyką. Wzięłam długopis i napisałam kilka prostych zdań. Potem podałam kartkę chłopakowi.
– Spróbuj. To nie takie trudne. Po prostu patrz według przykładu i...
– Masz ładny charakter pisma- stwierdził ni z tego, ni z owego. Uśmiechnęłam się, nie wiedząc co odpowiedzieć. Brunet zabrał się za tłumaczenie, kiedy za nami odezwał się głos:
– Ewo Anastazjo Szczypczyk. Czy twój ojciec wie, co robisz?
Jake odwrócił się, a jego źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia. No tak, raczej mało kto widział w życiu pluszowego misia, który ot tak chodził sobie po pokoju, pijąc Pepsi.
– Ale odjazd! Skąd go masz?
– Wiesz, tata dużo pracuje. Chciał mi to jakoś wynagrodzić..., – smutny głos, spuszczony wzrok, zawiedziony wyraz twarzy – klucz do sukcesu. Kłamstwo trzeba mieć we krwi.
– Przykro mi.
Już chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszałam szczęk zamka, a potem dźwięk otwieranych drzwi. Natychmiast zerwałam się z miejsca i zarzuciłam ojcu ręce na szyję. Tata przytulił mnie, a potem odstawił na ziemię.
– Co to za podejrzany przypływ czułości?
– Wiesz przecież, że cię kocham, tatusiu. Wiesz, prawda?
– Tak, ale... – urwał na widok obcego chłopaka siedzącego na jego kanapie. W JEGO domu. Chłopaka, który prawdopodobnie był sam w pokoju z jego małą córeczką. – Ewa, kto to jest?
Pewnie musiałabym się nieźle tłumaczyć, gdyby nie to, że nagle coś w kuchni z niewiadomych przyczyn gruchnęło i trzasnęło. Tata zgromił mnie wzrokiem i udał się do kuchni.
– Wiesz Ivy, ja już będę uciekał. Zobaczymy się za niedługo?
– Oczywiście! – obiecałam. Chłopak zabrał swoje rzeczy, przytulił mnie na pożegnanie (!!!!!<3!!!!!!) i wyszedł. Westchnęłam.
– Ciesz się młoda, że tatulek tego nie widział – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i posłałam szeroki uśmiech Potworce.
– Dzięki za pomoc.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Zresztą, uwielbiam psuć mu mikrofalówkę. Nie wiem czemu. To takie zabawne.
I w podskokach opuściła salon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz