piątek, 23 października 2015

Starcza (NIE)zgoda. – Lucyfer.

 Florian nawet nie próbował pognać za Ewą. Natychmiast udał się do domu. Niestety, Kuba poszedł do Kasi (Dla niego nie niestety!) i nie można było się go spodziewać wcześniej niż jutro rano. Dlatego też poszukał ojca. Znalazł go w ogrodzie podczas pielęgnacji grządki hortensji.
– Stój! – Krzyknął za późno, gdyż siłą rozpędu Florek przebiegł przez grządkę.
– Tato, mam wiadomość, ja... – Zaczął.
– Mam to gdzieś, po raz trzeci w tym tygodniu rozpieprzyłeś grządki! – Wydarł się dziadek.
– Ale... Ewa, Chrabąszcz, las... – Wydukał w chwili, gdy tatuś wciskał mu do ręki grabie.
– Będziesz mówił, jednocześnie pielęgnując grządki. – Powiedział siadając ze szklanką lemoniady na ławce. – Na wychowywanie dzieci nigdy nie jest za późno.
Po pewnym czasie (trzeci kwiat hortensji) znał już całą historię. Zbulwersowany wsiadł do auta Florka i chociaż nigdy nie zdał egzaminu na prawo jazdy, ruszył w stronę domu starego ciula Chrabąszcza. Warto dodać, że zabierając kluczyki podeptał grządki. Florian spojrzał z niezwykłym blaskiem w oczach. Zerwał się dopiero, gdy staruszek ruszył jego samochodem.
– Stój! Mam nowy lakier! Za szybko!
Lucyfer wyjechał na wiejską drogę z prędkością 80 km/h. Po kilku minutach wjeżdżał na podwórze Chrabąszcza. Wjeżdżał przez zamkniętą bramę. Potem już leżała tylko na podjeździe. Starzec wybiegł na ganek w samym szlafroku i szlafmycy na głowie. Przerwano mu popołudniową drzemkę.
– CZY CI ODJEBAŁO SZCZYPCZYK? – Wydarł się patrząc na zgniecioną stalową bramę.
Lucyfer wysiadł z samochodu, poskakawszy parę razy po  leżącej bramie.
– Dlaczego syn twojego przeklętego bękarta bawi się z moją wnuczką?
– Co? Przemek? Z tym diabelstwem?
– Tak! I z Jackiem Kulickim! Poszli do lasu kurwa!
– To wszystko jej wina! Małe zasr... – Nie dokończył zdania, gdyż rozmówca zdzielił go doniczką.
Waldemar usiadł na ziemi, rozmasowując czubek głowy.
– Auuuu!
– Wsiadaj do auta! Jedziemy po Kulickiego i organizujemy poszukiwania!
Po pół godzinie do dwóch starców w pickupie dołączył trzeci. No i kilka innych zmobilizowanych samochodów poszukiwawczych.
Zajęło im to kilka godzin, zaczęło robić się ciemno. Ktoś rzucił pomysł, żeby  przeszukaś ruiny huty. Wyruszyły tam trzy grupy poszukiwawcze. Dzieci jakby nigdy nic biegały pomiędzy stertami szkła.
– EWA! Co ty tutaj robisz, i to z NIM? – Krzyknął Lucyfer.
– PRZEMEK! Co ci odwaliło, żeby bawić się z NIĄ w lesie? – Wrzasnął Waldemar.
– JACUŚ! Czas na kolację! – Spokojnie zawołał Kulicki.
– Jasne dziadku, już idę! – Jacek jako jedyny nie stał z opuszczoną głową. Podbiegł do dziadka, a następnie obaj wolnym krokiem ruszyli w stronę wioski.
– Jak można byłol zachować się tak nieodpowiedzialnie! Taka plama na honorze rodziny! – Obaj dziadkowie krzyczeli równocześnie. – Nigdy więcej nie dostaniesz tyle swobody! Skaranie boskie! A ojciec nawet nie zwrócił na to uwagi! Cholera!
Po czym Chrabąszcz i Przemek poszli w lewo, a Szczypczyk z Ewą w prawo. Za plecami dziadków dzieci puściły sobie oko.
Siedząc przy kolacji, stary Lucyfer dalej wyklinał na Ewę i Przemka, Florek na "te cholerne grządki", a w drzwiach stanął Kuba, po czym niewinnym tonem zapytał:
– Coś mnie ominęło?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz