piątek, 9 października 2015

Laaa la la la la laa, to jest smerfów świaaat! - Ivy

Pomimo zapewnień taty, że spędzam wakacje w najbardziej zapyziałej dziurze kraju, postanowiłam sama to sprawdzić. Z tego powodu wstałam skoro świt, zjadłam szybkie śniadanie w towarzystwie pochmurnego Suryna i opuściłam rezydencję Szczypczyków.
Słoneczko, czyste niebo, zielona trawka... No dobra, z tą trochę ciężko, ale nie ważne. I tak pogoda była idealna. Tylko na co?
Może... Ymmm... DUP!
– Ej! Uważaj jak chodzisz!
Nie wiem, w którym momencie znalazłam się na ziemi, ale jeśli to przez tego głupka, to będzie ręcznie prał skarpetki mojego wujka przez miesiąc.
– Halo! Umiesz mówić?
Dopiero teraz spojrzałam do góry. Nade mną stało dwóch chłopców. Obaj mieli rozbawione miny.
– Oczywiście, że tak! – oburzyłam się, wstając z ziemi. – Po prostu sądziłam, że jesteście na tyle dobrze wychowani, że okażecie jakąś skruchę po tym, jak mnie popchnęliście.
Chłopcy już mieli wybuchnąć śmiechem, kiedy szturchnęłam jednego z nich, wołając:
– Berek!
I uciekłam.
Nie czekałam długo na ich reakcję. Od razu za mną pobiegli. Przez zwykły "przypadek" zaciągnęłam ich do lasu i schowałam się za drzewem. Chyba nie bardzo wiedzieli gdzie szukać, więc po paru minutach zaszłam ich od tyłu.
– Bu – mruknęłam. Odwrócili się w moją stronę, a na mojej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.
– Wygrałam.
– Tylko dlatego, że ci na to pozwoliliśmy – stwierdził jeden z nich.
– Hahah, no jasne.
– Poza tym – kontynuował drugi – rzadko chodzimy w te strony. Nie bardzo nam wolno...
– Co? Czemu? – to było interesujące. Hm... Czyżby jakieś tajemnice? Coś à la potwór z Loch Ness? Albo Wielka Stopa?
– Po prostu nie możemy. I lepiej jak nie będziesz pytać dorosłych. Nie lubią tego tematu.
Kurczę. A już robiło się ciekawie.
– Ej, dobra, koniec tematu, bo jakoś sztywno się zrobiło – chłopak, który wyglądał na młodszego, wyciągnął w moją stronę rękę. – Jacek jestem.
– Placek wita – przywitał się starszy.
– Co? Placek? Jaki placek?
– Nie kojarzysz tej bajki? A zresztą, jeszcze cię tu wyszkolimy – chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Tak serio to na imię mi Przemek, ale chyba wszyscy i tak bardziej kojarzą przezwisko.
– Nie powiem, interesujące...
– Śmiej się, śmiej. A ty kto jesteś?
– Człowiek. Ewa w sensie. No.
– Dobra, to jak część oficjalna załatwiona, to możemy stąd iść. Jeśli któryś ze starszych nas tu zobaczy, będziemy mieli przerąbane – przypomniał Jacek. Nie protestowałam, choć nadal strasznie ciekawiła mnie cała ta sprawa z lasem. Muszę wypytać o to wujka Florka.
– Okay, to gdzie idziemy?
– Nie jesteś stąd, prawda? – upewnił się Placek.
– Nie, mieszkam nieco dalej – odparłam, niepewna czy mówić prawdę. No ale przecież i tak nie skłamałam.
– Czyli musisz sporo nadrobić. Chodź, pokażemy ci, że nasza wieś ma swoje uroki.
Faktycznie, Dwa Jeziora to nie AŻ takie nic. Tata to jednak pesymista. W końcu, było gdzie się bawić i z kim, a to chyba wystarcza do szczęścia, co nie? Tu ruiny kościoła, tam domek z działką albo trochę zdezelowany plac zabaw. No i las, do którego mimo wszystko miałam zamiar zaglądać.
Jednak teraz zdecydowaliśmy po prostu pobawić się na dworze. Pograć w piłkę czy coś. Wygrywałam z nimi jednym punktem, kiedy znajomy głos zawołał moje imię. Odwróciłam głowę, a w tym czasie Jacek zremisował.
– Oszust! – krzyknęłam, widząc jaki jest zadowolony. Pokazał mi tylko język i przybił piątkę z Przemkiem. W tym czasie zdążyłam się zorientować, kto mnie wołał. Zdążyłam, bo owa osoba stanęła dokładnie przede mną z wyrazem irytacji na twarzy.
– Można wiedzieć, co tu robisz? – spytał wujek Florek.
– No... Bawię się – odparłam, nie rozumiejąc jego zachowania. Chłopcy chyba zorientowali się, że coś jest nie tak, bo pomachali mi i pobiegli do swoich domów.
– Tak. Bawisz się. A wiesz, co tata by ci zrobił, gdyby się dowiedział, że wygłupiasz się z synalkiem idioty, który...
– Ale co ja mam z tym wspólnego? Jesteś niesprawiedliwy! – tupnęłam nogą i pobiegłam. Nie będą mi zabraniać! Nie będą! Będę się bawić z kim i gdzie będę chciała! Nawet w lesie! Tak. Dokładnie tam.
I jak na zawołanie pojawili się chłopcy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz